Gleiwitzer und Beuthener Heimatblatt

Rok: 1951 Strona: 202 Słowa kluczowe: Neubersdorf, Zernitz, Haselgrund Oryginał

Tłumaczenie

Więcej informacji

Tłumaczenie na język polski zostało wykonane automatycznie za pomocą sztucznej inteligencji. W związku z tym, mogą występować błędy w tłumaczeniu. Tłumaczenie dotyczy tylko i wyłącznie części tekstu, która zawiera słowa kluczowe.

Podsumowanie treści

Legenda o zatopionym dzwonie opowiada historię chłopa Orzyschka i jego córki Ulki, którzy odkryli w ziemi dzwon, lecz zamiast przewieźć go do Schönwald, jak planowano, trafił on do Haselgrund, co nawiązuje do historycznych wydarzeń związanych z kościołem tej miejscowości.

Tłumaczenie szczegółowe

Zatopiony dzwon – Dipl.-Ing. P. Scheitza

Na zachodnim skraju wsi Neubersdorf (Nieborowitz), niedaleko strumienia w pobliżu Haselgrund (Deutsch-Zernitz), znajdowało się niewielkie wzniesienie. Pole, które tam leżało, należało kiedyś do szkoły i nazywano je Schulacker. Na tym polu mieszkał chłop Orzyschek z córką Ulką. Posiadał wiele świń, które każdego ranka wypuszczał do pobliskiego lasu dębowego, gdzie same wracały wieczorem.

Jednak pewnego wieczoru jedna ze świń nie wróciła. Ulka poszła jej szukać i w ciemności wpadła do dużego dołu, który świnie wykopały w ziemi. Kiedy próbowała się podnieść, poczuła pod ręką coś twardego. Następnego ranka wróciła tam z ojcem i odkryli w ziemi duży metalowy przedmiot. Wykopali go i zobaczyli, że to dzwon.

Orzyschek wezwał innych chłopów, którzy pomogli odkopać dzwon. Cała wieś była podekscytowana znaleziskiem, jednak Neubersdorf nie miał własnego kościoła. Niektórzy chcieli wznieść kaplicę, aby zawiesić dzwon, ale starsi mieszkańcy twierdzili, że kiedyś w tej wsi stał kościół. Po długich naradach postanowiono przewieźć dzwon do kościoła w Schönwald.

Dzwon załadowano na wóz i zaprzęgnięto w konie, by przewieźć go do Schönwald. Gdy jednak dotarli do posiadłości dominialnej, wóz ugrzązł w bagnistym terenie i nie mógł ruszyć. Próbując wyciągnąć wóz, dodano więcej koni, ale to nie pomogło. Wtedy podeszła do nich starsza kobieta i powiedziała:

„To nie jest właściwe miejsce dla tego dzwonu, powinniście go zawieźć do Haselgrund, gdzie właśnie budują nowy kościół. Tam potrzebują tego dzwonu.”

Doradziła im również, by zamiast koni zaprzęgli woły. Gdy tak uczynili, wóz łatwo wyjechał z bagna i skierował się w stronę Deutsch-Zernitz (Haselgrund). Tam chłopi poprosili księdza o wpisanie dzwonu do rejestru kościelnego. Planowano umieścić na nim inskrypcję:

„Świnia mnie znalazła, dziewica mnie wyciągnęła”,

ale ksiądz uznał, że to nieodpowiednie i ostatecznie dzwon poświęcono św. Michałowi.

Pewnego dnia, podczas wyprawy badawczej do Haselgrund i Neubersdorf, autor artykułu wraz z towarzyszami odkrył w pobliżu strumienia pozostałości wczesnosłowiańskich naczyń. Przekraczając strumień, dotarli do Schulacker, gdzie oprócz narzędzi kamiennych znaleźli również fragmenty ceramiki. W czasie budowy nowego domu w tej okolicy odkryto aż 30 szkieletów, co sugerowało istnienie w tym miejscu starego cmentarza.

Kościół w Schönwald (św. Marii) miał zostać zbudowany około 1260 roku przez księcia Władysława Opolskiego, a pierwsza wzmianka o kościele w Haselgrund pochodzi z 1200 roku (potwierdzona w 1279 roku). Obecny drewniany kościół w Haselgrund pochodzi z 1661 roku i jest poświęcony św. Michałowi.

Legenda o zatopionym dzwonie może mieć historyczne podstawy, być może odnosi się do pożaru kościoła w Haselgrund w 1626 roku, kiedy to żołnierze Mansfelda splądrowali i spalili budynek. Możliwe, że chłopi z Neubersdorf zostali wtedy zabici, a ich ciała pochowano na Schulacker. W średniowieczu cmentarze znajdowały się w pobliżu kościołów, co sugeruje, że w Neubersdorf rzeczywiście mógł kiedyś stać kościół.

W starych dokumentach można znaleźć wzmianki o „pustkowiu Nieborowitz” oraz „pustkowiu Schönwald”, co może wskazywać na zniszczenie osady i jej późniejsze odbudowanie. ```

Tekst źródłowy

Więcej informacji

Tekst źródłowy nie należy do najłatwiejszych do czytania ze względu na fakt, iż jest to tekst zeskanowany z oryginalnego dokumentu. Nie jest to tekst "przepisany", lecz "przeczytany" przez system OCR. Co za tym idzie, mogą występować błędy w tekście i "dziwne" znaki.

            die Pforte, den Schnee und die nahen schnee- 
———— glitzernden Bäume und Sträucher 
egte. 
Die Welt mit ihren Schatten und Nöten lag so 
fern, und was mich bedrückte, war versunken 
und vergessen beim Anblick dieses lieblichen 
Bildes mitten in der Christnacht. Nicht zu Haus 
in meinem Zimmer, sondern erst hier draußen 
vor dem Stimmungswunder im tiefen Schnee 
unter dem Sternenhimmel war es Weihnacht 
für mich geworden. Ich stand lange regungslos 
und schaute, schaute, und das Herz ging mir 
auf, ganz weit. — 
Irgendwo in der Ferne schlug eine Turmuhr 
Mitternacht. Da griff ich wieder nach dem 
Halsband des Hundes und ging langsam heim, 
von einer so tiefen, reinen Freude erfüllt, wie 
man sie wohl empfindet, wenn man ein köst- 
liches Geschenk empfangen hat. 
- 
werben Sie noch in diesem 
Monat wenigstens einen 
oder zwei neue Bezieher! 
Die verfunkene Glocke ; 
Von Dipl.-Ing. P. Scheitza 
Am Westrand des Dorfes Neubersdorf (Nie- 
borowitz), unweit des Baches, der von Hasel- 
grund (Deutsch-Zernitz) kommt, lag früher eine 
kleine Erhebung. Der Acker, der darauf lag, 
gehörte seit alter Zeit der Schule und hieß da- 
her der Schulacker, Am Schulacker wohnte einst 
der Bauer Orzyschek mit seiner Tochter Ulka. 
Er hatte viele Schweine. Früh am Morgen 
wurden sie aus dem Stall gelassen. Sie liefen in 
ein nahegelegenes Eichenwäldchen und kamen 
abends von selbst zurück. Eines Abends aber 
blieben sie aus. Ulka ging sie holen und als sie 
über den Schulacker kam, fiel sie in der Dun- 
kelheit in ein großes Loch, das die Schweine 
gewühlt hatten. Beim Fallen fühlte sie. etwas 
Hartes. Als .sie gzurückkam, erzählte sie das 
ihrem Vater. Am nächsten Morgen gingen sie 
beide hin und entdeckten in dem Loch einen 
großen metallischen Gegenstand. Sie gruben 
etwas nach und erkannten, daß es eine Glocke 
war. Da rief der alte Orzyschek noch mehrere 
andere Bauern herbei und sie gruben zusammen 
die Glocke aus. Das ganze Dorf freute sich sehr 
über den Fund. Aber in Neubersdorf war keine 
Kirche und die Bauern waren auch zu arm, um 
eine Kapelle zu bauen, in der man hätte die 
Glocke aufhängen können. Freilich sagten einige 
alte Leute, in alter Zeit habe in Neubersdorf 
eine Kirche gestanden. Lange überlegte man 
hin und her. Endlich beschloß man, die Glocke 
zur Kirche nach Schönwald zu fahren. Mit vie- 
ler Mühe lud man die Glocke auf einen Wagen, 
spannte ein paar Pferde davor und begab sich 
auf den Weg nach Schönwald. Als der Wagen 
aber am Dominium vorbeikam, wo der Weg 
immer sehr zerfahren und an einer Stelle seh» 
morastig war, blieb der Wagen stecken und 
konnte nicht weiter, auch als man noch ein paar 
Pferde davorspannte. Da standen sie nun, der 
alte Kuba (Jakob), der Sobek (Sebastian), der 
Mrosek (Ambrosius) und der Wawrzin (Lorenz) 
und, noch manch andere und überlegten, was 
hın 
Da aber kam gerade eine alte Frau vorbei, 
Als sie hörte, daß man nicht weiter könne, sagte 
sie: „Das ist ja auch nicht richtig, daß Ihr die 
Glocke nach Schönwald fahren wollt. Ihr müßt 
sie nach Haselgrund (Deutsch-Zernitz) fahren, 
denn dort wird gerade eine neue Kirche gebaut. 
Und dann müßt Ihr auch keine Pferde, sondem 
ein Paar Ochsen vorspannen.“ Gesagt, getan. 
Als man ein Paar Ochsen vorgespannt hatte, 
zogen sie den Wagen mit leichter Mühe aus 
dem Morast und die Glocke wurde nun! nach 
Deutsch-Zernitz gefahren. Dort baten die Bau- 
ern nun den Pfarrer, er möchte auf die Glocke 
schreiben lassen: Ein Schwein hat mich ausge- 
wühlt und eine Jungfrau hat mich gefunden. 
Aber der Pfarrer meinte, eine solche Inschrift 
sei doch nicht recht passend, und so wurde die 
Glocke dem hl. Michael geweiht. 
Als ich eines Tages mit den Herren Skalnik 
und Arndt einen kleinen Forschungsausflug 
nach : Haselgrund und Neubersdorf machte, 
fanden wir am Rande von Haselgrund früh- 
slawische Gefäßreste. Wir gingen weiter nach 
Neubersdorf, überquerten den Bach und kamen 
auf den Schulacker. Dort fanden wir außer 
einigen Feuersteinwerkzeugen eine Anzahl von 
altertümlichen Gefäßscherben und erfuhren, 
daß es der Schulacker war und daß man dort 
schon mehrmals Skelette gefunden hatte. Des- 
halb wohl stand auch an dieser Stelle ein stei-