Gleiwitzer und Beuthener Heimatblatt für die Stadt- und Landkreise

Rok: 1953 Strona: 95 Słowa kluczowe: Neubersdorf, Haselgrund Oryginał

Tłumaczenie

Więcej informacji

Tłumaczenie na język polski zostało wykonane automatycznie za pomocą sztucznej inteligencji. W związku z tym, mogą występować błędy w tłumaczeniu. Tłumaczenie dotyczy tylko i wyłącznie części tekstu, która zawiera słowa kluczowe.

Podsumowanie treści

Artykuł opisuje losy niemieckiego proboszcza i jego parafian wysiedlonych po wojnie z Haselgrund. Autor wspomina o utracie dzwonów kościelnych w czasie wojny, ich odnalezieniu i ponownym użyciu w nowym kościele w Niemczech. Porusza również temat prześladowań religijnych, sytuacji Polaków oraz powojennych zmian w regionie.

Tłumaczenie szczegółowe

Kościół z drewna odpadowego w Haselgrund

(Wydanie lutowe 1953)

Szanowny Panie Sylvester!

Pańskie serdeczne słowa o moim ukochanym, odległym kościółku parafialnym głęboko mnie poruszyły. Chociaż wcześniej mogłem działać jako kapłan tylko w wielkich kościołach miejskich, zakochałem się w tym przytulnym kościółku z drewna odpadowego w Haselgrund. Tak samo jak w drogich mi ludziach z Haselgrund (red. Żernica) i Neubersdorf (red. Nieborowice).

Dane mi było przeżyć z nimi straszne czasy wojny, które nas zjednoczyły. Dopiero w październiku 1948 roku można mnie było aresztować nocą i we mgle, gdy wszyscy spali, i oderwać od moich kochanych parafian. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy z grzechoczącego samochodu UB na moment rozstąpiły się chmury i w łagodnym świetle księżyca zobaczyłem smukłą wieżę pośród czcigodnych, wiekowych lip. Starożytne, owiane legendami dzwony od dawna nie dzwoniły – zostały oddane podczas wojny.

Moi drodzy parafianie z Haselgrund w międzyczasie nabyli nowe stalowe dzwony. W 1949 roku odnalazłem dawne, zabytkowe dzwony z Haselgrund na hamburskim cmentarzysku dzwonów. Dzwonią ponownie każdego dnia od 15 czerwca 1952 roku w nowym kościółku św. Michała, który mogłem zbudować w Schwarzenbek koło Hamburga dla moich nowych parafian, wysiedlonych ze wschodu.

Tak, znajduje się tam również owiana legendą dzwonnica, której dzwon po wojnie trzydziestoletniej został wykopany przez świnie w Neubersdorfie – o czym już kiedyś informował artykuł w gazecie poświęconej ojczyźnie. Dzwony z Haselgrund powinny tu dzwonić jako dzwony chrzestne, dopóki nie będziemy mogli wrócić do ukochanej ojczyzny – jeśli i kiedy Bóg pozwoli.

A teraz o organach: okres mutacji głosu minął – nie dlatego, że się zestarzały, lecz ponieważ pozwoliłem je gruntownie naprawić przez specjalistów w 1946 roku. Pan rektor Stefan Kurtz nie był do końca przekonany o ich jakości, dopóki pewnego powojennego dnia nie odwiedził Haselgrund, jadąc z Gliwic, gdzie wówczas mieszkał.

Może zainteresuje Pana fakt, że prawie 95 procent mieszkańców Haselgrund i Neubersdorf wciąż pozostaje w swojej ojczyźnie, gdyż po prostu pozostali tam jako rolnicy i górnicy. Z tymi, którzy zostali w ojczyźnie, oraz z wysiedlonymi parafianami, którzy są rozproszeni po całej Rzeszy, utrzymuję kontakt poprzez okrężne listy. Otrzymałem nawet od jednego z ocalałych mieszkańców Schönwalde interesujący list o ostatniej niemieckiej mszy świętej odprawionej w 1952 roku w tamtejszym kościele parafialnym (z kaplicą muzyczną) – "Tu leży Twoja Mość..." "Miałem towarzysza..." – przy grobach zamordowanych, z wielkim wzruszeniem przybyłych Polaków!! – i jego konsekwencjami.

W każdym razie interesujące jest, że Polacy mimo straszliwej walki z Kościołem jednak czegoś się nauczyli. Bo coś takiego w 1948 roku nie byłoby w ogóle możliwe. Nie tylko władze musiałyby interweniować, lecz także sami przybyli Polacy wypędziliby Niemców z tej świątyni.

Z serdecznym pozdrowieniem w duchu ojczyzny,

Ernst Kiesling, Proboszcz

Tekst źródłowy

Więcej informacji

Tekst źródłowy nie należy do najłatwiejszych do czytania ze względu na fakt, iż jest to tekst zeskanowany z oryginalnego dokumentu. Nie jest to tekst "przepisany", lecz "przeczytany" przez system OCR. Co za tym idzie, mogą występować błędy w tekście i "dziwne" znaki.

            Turm inmitten der altehrwürdigen Linden 
aufragen sah. Die uralten, sagenumwobenen 
Glocken läuteten lange nicht mehr. Sie waren 
im Kriege abgegeben worden. Meine lieben 
Haselgrunder Pfarrkinder haben sich inzwi- 
schen neue Stahlglocken angeschafft. 1949 
fand ich die uralten Haselgrunder Glocken 
auf dem Hamburger Glockenfriedhof. Sie 
läuten seit dem 15. Juni 1952 wieder jeden 
Tag auf dem neuen St. Michaelskirchlein, das 
ich in Schwarzenbek bei Hamburg meinen 
neuen, Oostvertriebenen Pfarrkindern bauen 
durfte. Ja, es ist auch die sagenumwobene 
Glocke dabei, die einmal nach dem Dreißig- 
jährigen Kriege in Neubersdorf die Schweine 
ausgruben, wovon uns schon einmal ein Ar- 
tikel des Heimatblattes berichtete. So sollen 
die Haselgrunder Glocken hier als Paten- 
glocken läuten, bis wir sie wieder in die liebe 
Heimat mitnehmen dürfen, wenn und wann 
Gott es will. Und nun zur. Orgel: Die Zeit 
des Stimmbruchs ist vorbei, nicht weil sie 
älter wurde, sondern weil ich sie durch Fach- 
leute 1946 grundlegend reparieren ließ. Da- 
von konnte sich Herr Rektor i. R. Stefan 
Kurtz noch überzeugen, als er mich in der 
Nachkriegszeit einmal in Haselgrund von Glei- 
witz aus, wo er damals wohnte, besuchte. 
100. Geburtstag des Beuthener 
Bei den Feierlichkeiten aus Anlaß der 
Patenschaftsübernahme für unsere Stadt in 
Recklinghausen war auch der frühere Gau- 
senior der katholischen Gesellenvereine von 
Oberschlesien, Herr Josef Miosga, zugegen. 
Im Gespräch mit ihm tauchte die Erinnerung 
an das 75jährige Jubelfest des katholischen 
Gesellenvereins auf, das damals in. Beuthen 
mit einem Treffen aller oberschlesischen Ge- 
sellenvereine verbunden war und dessen welt- 
licher Festakt sich auf dem Ring abspielte. 
Bei der Unterhaltung wurde festgestellt, daß 
seitdem schon 24 Jahre verflossen waren, daß 
also der Verein im Jahre 1953 seinen 100. Ge- 
burtstag feiern könnte, wenn wir noch in der 
Heimat säßen. Wir waren uns aber bald dar- 
äber einig, daß trotz der Vertreibung aus der 
Heimat dieses 100jährige Jubelfest irgendwie 
begangen werden müsse und wir dachten 
deshalb daran, beim Treffen der Beuthener 
am Pfingstfest 1953 in Recklinghausen eine 
Gedenkstunde der Kolpingsjünger zu veran- 
stalten. Da in Recklinghausen aber bis jetzt 
sich nichts wegen des Pfingsttreffens gerührt 
hat, griff Herr Miosga die. Angelegenheit wie- 
Vielleicht interessiert es Sie, daß fast 95 Pro- 
zent der Haselgrunder und Neubersdorfer 
noch in der Heimat sind, weil sie dort ein- 
fach als Bauern und Grubenarbeiter bleiben 
mußten. Mit den in der Heimat zurückge- 
bliebenen und ostvertriebenen Pfarrkindern, 
die auf das ganze Reich zerstreut sind, stehe 
ich durch Rundbriefe in Verbindung. Neu- 
lich erhielt ich sogar durch einen zurückge- 
bliebenen Schönwälder einen interessanten 
Brief über das letzte deutsche Ablaßhochamt 
der zurückgebliebenen Schönwälder im Jahre 
1952 in der Schönwälder Pfarrkirche (mit 
Musikkapelle - „Hier liegt vor Deiner Maje- 
stät...“ - „Ich hatt’ einen Kameraden...“ 
an den Gräbern der Ermordeten - und viel 
Rührung der zugewanderten Polen!!} ... und 
seinen Folgen. Jedenfalls ist es interessant, 
daß die Polen durch den furchtbaren Kirchen- 
kampf doch etwas umgelernt haben, Denn 
1948 wäre so etwas gar nicht möglich ge- 
wesen. Da hätten nicht Behörden erst ein- 
greifen müssen, sondern die zugewanderten 
Polen hätten allein die Deutschen „aus dem 
Tempel gejagt“. 
In Heimatverbundenheit grüßt Sie herzlich 
Ernst Kiesling, Pfarrer. 
katholischen Gesellenvereins 
der auf, was der Anlaß ist, mit diesen Zei- 
len auf dieses Fest hinzuweisen und gleich- 
zeitig um Nachricht der ehemaligen Kolpings- 
jünger an Herrn Miosga in Benhausen 36, 
Kreis Paderborn, darüber zu bitten, ob der 
100. Geburtstag schon dieses Jahr gefeiert 
werden solle oder ob wir bis zum nächsten 
Jahre warten wollen, um die Feier mit der 
700-Jahrfeier der Verleihung Deutschen Rech- 
tes an unsere Stadt zu verbinden. Es soll so 
gemacht werden, wie sich die Mehrheit ent- 
scheidet. Notwendig ist aber, daß jeder 
Kolpingsjünger, der diese Zeilen liest, sofort 
Herm Miosga schreibt, ob die 100-Jahrfeier 
in diesem Jahr oder erst im nächsten steigen 
soll. Der letzte Protektor des Vereins, Sn. 
Hochw. Geistl. Rat Stadtpfarrer Hrabowski, 
ist unterrichtet. Wer etwa die Festschrift von 
der 75-Jahrfeier in Händen hat. oder wer 
irgendwelche Zeitungsnotizen darüber sein 
eigen nennt, wird recht herzlich gebeten, die- 
ses Material sofort leihweise an Vereinsbruder 
Miosga zu senden. Ein ausführlicher Bericht 
stand damals in der „Oberschlesischen Volks- 
stimme“. Dr. Knakrick. 
Q1