Gleiwitzer und Beuthener Heimatblatt für die Stadt- und Landkreise
Tłumaczenie
Więcej informacji
Tłumaczenie na język polski zostało wykonane automatycznie za pomocą sztucznej inteligencji. W związku z tym, mogą występować błędy w tłumaczeniu. Tłumaczenie dotyczy tylko i wyłącznie części tekstu, która zawiera słowa kluczowe.
Artykuł opisuje losy niemieckiego proboszcza i jego parafian wysiedlonych po wojnie z Haselgrund. Autor wspomina o utracie dzwonów kościelnych w czasie wojny, ich odnalezieniu i ponownym użyciu w nowym kościele w Niemczech. Porusza również temat prześladowań religijnych, sytuacji Polaków oraz powojennych zmian w regionie.
Kościół z drewna odpadowego w Haselgrund
(Wydanie lutowe 1953)
Szanowny Panie Sylvester!
Pańskie serdeczne słowa o moim ukochanym, odległym kościółku parafialnym głęboko mnie poruszyły. Chociaż wcześniej mogłem działać jako kapłan tylko w wielkich kościołach miejskich, zakochałem się w tym przytulnym kościółku z drewna odpadowego w Haselgrund. Tak samo jak w drogich mi ludziach z Haselgrund (red. Żernica) i Neubersdorf (red. Nieborowice).
Dane mi było przeżyć z nimi straszne czasy wojny, które nas zjednoczyły. Dopiero w październiku 1948 roku można mnie było aresztować nocą i we mgle, gdy wszyscy spali, i oderwać od moich kochanych parafian. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy z grzechoczącego samochodu UB na moment rozstąpiły się chmury i w łagodnym świetle księżyca zobaczyłem smukłą wieżę pośród czcigodnych, wiekowych lip. Starożytne, owiane legendami dzwony od dawna nie dzwoniły – zostały oddane podczas wojny.
Moi drodzy parafianie z Haselgrund w międzyczasie nabyli nowe stalowe dzwony. W 1949 roku odnalazłem dawne, zabytkowe dzwony z Haselgrund na hamburskim cmentarzysku dzwonów. Dzwonią ponownie każdego dnia od 15 czerwca 1952 roku w nowym kościółku św. Michała, który mogłem zbudować w Schwarzenbek koło Hamburga dla moich nowych parafian, wysiedlonych ze wschodu.
Tak, znajduje się tam również owiana legendą dzwonnica, której dzwon po wojnie trzydziestoletniej został wykopany przez świnie w Neubersdorfie – o czym już kiedyś informował artykuł w gazecie poświęconej ojczyźnie. Dzwony z Haselgrund powinny tu dzwonić jako dzwony chrzestne, dopóki nie będziemy mogli wrócić do ukochanej ojczyzny – jeśli i kiedy Bóg pozwoli.
A teraz o organach: okres mutacji głosu minął – nie dlatego, że się zestarzały, lecz ponieważ pozwoliłem je gruntownie naprawić przez specjalistów w 1946 roku. Pan rektor Stefan Kurtz nie był do końca przekonany o ich jakości, dopóki pewnego powojennego dnia nie odwiedził Haselgrund, jadąc z Gliwic, gdzie wówczas mieszkał.
Może zainteresuje Pana fakt, że prawie 95 procent mieszkańców Haselgrund i Neubersdorf wciąż pozostaje w swojej ojczyźnie, gdyż po prostu pozostali tam jako rolnicy i górnicy. Z tymi, którzy zostali w ojczyźnie, oraz z wysiedlonymi parafianami, którzy są rozproszeni po całej Rzeszy, utrzymuję kontakt poprzez okrężne listy. Otrzymałem nawet od jednego z ocalałych mieszkańców Schönwalde interesujący list o ostatniej niemieckiej mszy świętej odprawionej w 1952 roku w tamtejszym kościele parafialnym (z kaplicą muzyczną) – "Tu leży Twoja Mość..." "Miałem towarzysza..." – przy grobach zamordowanych, z wielkim wzruszeniem przybyłych Polaków!! – i jego konsekwencjami.
W każdym razie interesujące jest, że Polacy mimo straszliwej walki z Kościołem jednak czegoś się nauczyli. Bo coś takiego w 1948 roku nie byłoby w ogóle możliwe. Nie tylko władze musiałyby interweniować, lecz także sami przybyli Polacy wypędziliby Niemców z tej świątyni.
Z serdecznym pozdrowieniem w duchu ojczyzny,
Ernst Kiesling, Proboszcz
Tekst źródłowy
Więcej informacji
Tekst źródłowy nie należy do najłatwiejszych do czytania ze względu na fakt, iż jest to tekst zeskanowany z oryginalnego dokumentu. Nie jest to tekst "przepisany", lecz "przeczytany" przez system OCR. Co za tym idzie, mogą występować błędy w tekście i "dziwne" znaki.
Turm inmitten der altehrwürdigen Linden aufragen sah. Die uralten, sagenumwobenen Glocken läuteten lange nicht mehr. Sie waren im Kriege abgegeben worden. Meine lieben Haselgrunder Pfarrkinder haben sich inzwi- schen neue Stahlglocken angeschafft. 1949 fand ich die uralten Haselgrunder Glocken auf dem Hamburger Glockenfriedhof. Sie läuten seit dem 15. Juni 1952 wieder jeden Tag auf dem neuen St. Michaelskirchlein, das ich in Schwarzenbek bei Hamburg meinen neuen, Oostvertriebenen Pfarrkindern bauen durfte. Ja, es ist auch die sagenumwobene Glocke dabei, die einmal nach dem Dreißig- jährigen Kriege in Neubersdorf die Schweine ausgruben, wovon uns schon einmal ein Ar- tikel des Heimatblattes berichtete. So sollen die Haselgrunder Glocken hier als Paten- glocken läuten, bis wir sie wieder in die liebe Heimat mitnehmen dürfen, wenn und wann Gott es will. Und nun zur. Orgel: Die Zeit des Stimmbruchs ist vorbei, nicht weil sie älter wurde, sondern weil ich sie durch Fach- leute 1946 grundlegend reparieren ließ. Da- von konnte sich Herr Rektor i. R. Stefan Kurtz noch überzeugen, als er mich in der Nachkriegszeit einmal in Haselgrund von Glei- witz aus, wo er damals wohnte, besuchte. 100. Geburtstag des Beuthener Bei den Feierlichkeiten aus Anlaß der Patenschaftsübernahme für unsere Stadt in Recklinghausen war auch der frühere Gau- senior der katholischen Gesellenvereine von Oberschlesien, Herr Josef Miosga, zugegen. Im Gespräch mit ihm tauchte die Erinnerung an das 75jährige Jubelfest des katholischen Gesellenvereins auf, das damals in. Beuthen mit einem Treffen aller oberschlesischen Ge- sellenvereine verbunden war und dessen welt- licher Festakt sich auf dem Ring abspielte. Bei der Unterhaltung wurde festgestellt, daß seitdem schon 24 Jahre verflossen waren, daß also der Verein im Jahre 1953 seinen 100. Ge- burtstag feiern könnte, wenn wir noch in der Heimat säßen. Wir waren uns aber bald dar- äber einig, daß trotz der Vertreibung aus der Heimat dieses 100jährige Jubelfest irgendwie begangen werden müsse und wir dachten deshalb daran, beim Treffen der Beuthener am Pfingstfest 1953 in Recklinghausen eine Gedenkstunde der Kolpingsjünger zu veran- stalten. Da in Recklinghausen aber bis jetzt sich nichts wegen des Pfingsttreffens gerührt hat, griff Herr Miosga die. Angelegenheit wie- Vielleicht interessiert es Sie, daß fast 95 Pro- zent der Haselgrunder und Neubersdorfer noch in der Heimat sind, weil sie dort ein- fach als Bauern und Grubenarbeiter bleiben mußten. Mit den in der Heimat zurückge- bliebenen und ostvertriebenen Pfarrkindern, die auf das ganze Reich zerstreut sind, stehe ich durch Rundbriefe in Verbindung. Neu- lich erhielt ich sogar durch einen zurückge- bliebenen Schönwälder einen interessanten Brief über das letzte deutsche Ablaßhochamt der zurückgebliebenen Schönwälder im Jahre 1952 in der Schönwälder Pfarrkirche (mit Musikkapelle - „Hier liegt vor Deiner Maje- stät...“ - „Ich hatt’ einen Kameraden...“ an den Gräbern der Ermordeten - und viel Rührung der zugewanderten Polen!!} ... und seinen Folgen. Jedenfalls ist es interessant, daß die Polen durch den furchtbaren Kirchen- kampf doch etwas umgelernt haben, Denn 1948 wäre so etwas gar nicht möglich ge- wesen. Da hätten nicht Behörden erst ein- greifen müssen, sondern die zugewanderten Polen hätten allein die Deutschen „aus dem Tempel gejagt“. In Heimatverbundenheit grüßt Sie herzlich Ernst Kiesling, Pfarrer. katholischen Gesellenvereins der auf, was der Anlaß ist, mit diesen Zei- len auf dieses Fest hinzuweisen und gleich- zeitig um Nachricht der ehemaligen Kolpings- jünger an Herrn Miosga in Benhausen 36, Kreis Paderborn, darüber zu bitten, ob der 100. Geburtstag schon dieses Jahr gefeiert werden solle oder ob wir bis zum nächsten Jahre warten wollen, um die Feier mit der 700-Jahrfeier der Verleihung Deutschen Rech- tes an unsere Stadt zu verbinden. Es soll so gemacht werden, wie sich die Mehrheit ent- scheidet. Notwendig ist aber, daß jeder Kolpingsjünger, der diese Zeilen liest, sofort Herm Miosga schreibt, ob die 100-Jahrfeier in diesem Jahr oder erst im nächsten steigen soll. Der letzte Protektor des Vereins, Sn. Hochw. Geistl. Rat Stadtpfarrer Hrabowski, ist unterrichtet. Wer etwa die Festschrift von der 75-Jahrfeier in Händen hat. oder wer irgendwelche Zeitungsnotizen darüber sein eigen nennt, wird recht herzlich gebeten, die- ses Material sofort leihweise an Vereinsbruder Miosga zu senden. Ein ausführlicher Bericht stand damals in der „Oberschlesischen Volks- stimme“. Dr. Knakrick. Q1