Gleiwitzer - Beuthener - Tarnowitzer Heimatblatt
Tłumaczenie
Więcej informacji
Tłumaczenie na język polski zostało wykonane automatycznie za pomocą sztucznej inteligencji. W związku z tym, mogą występować błędy w tłumaczeniu. Tłumaczenie dotyczy tylko i wyłącznie części tekstu, która zawiera słowa kluczowe.
Tekst opisuje losy grobu nieznanego niemieckiego żołnierza w Gliwicach, który był pielęgnowany przez miejscową ludność pomimo zmian politycznych i trudnych warunków powojennych. Autor podkreśla przywiązanie mieszkańców do niemieckiej historii regionu oraz ich szacunek dla poległych żołnierzy.
Grób nieznanego żołnierza w Gleiwitz
Autor: Inspektor miejski a. D. Th. Labus, Mainz, Colmarstraße 14
Kiedy wiosną 1945 roku odwiedziłem teren na południu Gliwic, zwróciłem uwagę na prosty grób żołnierza, znajdujący się na granicy dawnej komory celnej przy Rynkowskiej Szosie do Haselgrund (niemieckie: Zernitz).
red. Możliwe, że mowa tu o tym grobie: https://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=6394
Był ozdobiony niemieckim hełmem stalowym i kilkoma polnymi kwiatami. Ten grób przypominał mi o ostatniej obronie uczniów obsługujących działka przeciwlotnicze, do których należał również mój syn Rudolf.
Kiedy 22 stycznia 1945 roku żołnierze z lotniska opuścili swoje pozycje na skraju pasa startowego w kierunku Neubersdorf (Nieborowice) – Rauden – Ratibor, uczniowie obsługujący działka przeciwlotnicze, pozostawieni bez odznak swoich jednostek, bronili się dzielnie. Wspierali ich nieliczni żołnierze, którzy bohatersko walczyli w obronie swojego ojczystego miasta Gliwic, na południowych obrzeżach, w pobliżu lotniska, przeciwko nacierającym Rosjanom, ponosząc przy tym ciężkie straty.
Wkrótce potem w domu strugałem prosty drewniany krzyż z jesionu, dodałem przedłużone ramię i przy pomocy mojej żony umieściłem go na grobie. Jako znak pamięci dodałem oznaczenie niemieckiej Wehrmachtu, niemieckiego orła oraz krzyż.
Jednak i to zostało zniszczone, gdy po upadku Gliwic Rosjanie i zatrudnieni przez nich polscy robotnicy administracyjni, którzy znajdowali się pod kierownictwem miejskiego zarządu dróg, przenosili ciała poległych i rozstrzelanych cywilów na główny cmentarz przy Coseler Straße (obecnie ul. Kozielska). Tam w masowych grobach składano zwłoki, w tym również nieznanych niemieckich żołnierzy. Przez pewien czas istniał jeszcze grób na otwartej przestrzeni przy Rynkowskiej Szosie, na terenie należącym do właściciela drukarni Neuhausena. Był on stale dekorowany kwiatami przez miejscową ludność, lecz wkrótce został zlikwidowany przez polską administrację i przeniesiony na oficjalny cmentarz. Jednak samotny grób żołnierza na południowych obrzeżach Gliwic został zachowany.
Za każdym razem, gdy moje kroki prowadziły mnie na południe Gliwic, odwiedzałem ten grób i czułem, że jest on utrzymywany z miłości i szacunku przez mieszkańców Gliwic oraz wieśniaków z Haselgrund i Eichenkamp (Smolnitz), którzy przechodzili obok niego w drodze do Gliwic. Grób był zawsze starannie pielęgnowany i skromnie udekorowany polnymi kwiatami.
Stąd, na wysokości Gliwic, roztaczał się piękny widok. Patrząc w lewo (południowy zachód), można było dostrzec wieżę Schönwald, której mieszkańcy uciekli najpóźniej 23 stycznia 1945 roku, wieczorem, tuż przed wkroczeniem Rosjan. Gdy w końcu marca 1945 roku wkroczyli tam Polacy, zajęli niemieckie gospodarstwa i mieszkania, podając się za nowych właścicieli, choć nie mieli żadnego prawnego uzasadnienia. Musieli teraz pracować dla nowych przybyszy za prosty wikt, jak więźniowie, nie mając żadnej własności. Każdy, kto próbował cokolwiek ocalić, był bity. Polacy zrabowali całe wyposażenie domów właścicieli i ostatecznie wywieźli je zimą do Niemiec wraz z miejscowym pastorem Wolffem.
Kierując wzrok w prawo, na południe i zachód, można było zobaczyć pięknie położoną wieś Haselgrund, otoczoną lasami i wzgórzami, a dalej – melancholijny, górnośląski krajobraz z rozległymi lasami i polami między Bilchengrund (Pilchowice) i Rauden, z horyzontem wyznaczonym przez lasy w Labander Forst, a także pagórkowate tereny leśne.
Kilka kroków na północ i północny wschód pozwalało dostrzec panoramę Gliwic, z jaskrawo świecącymi wieżami i wieżyczkami, w tym potężną wieżę kościoła św. Aleksego oraz smukłą neogotycką wieżę kościoła św. Piotra i Pawła. W tle rozciągały się rozległe lasy Labander Forst, a także strzelista wieża kościoła św. Bartłomieja w Petersdorf (Pietrówka), obok której widać było liczne kominy przemysłowe Gliwic i Hindenburga.
Samotny grób żołnierza, ozdobiony w skromny sposób, z prostym drewnianym krzyżem i hełmem stalowym, przetrwał do końca 1956 roku. Podczas mojej wizyty wiosną 1957 roku byłem zaskoczony, że mimo bliskości drogi, którą zarządzała polska administracja drogowa powiatu, „Grób nieznanego żołnierza” został zachowany dzięki miłości okolicznych mieszkańców, otoczony metalową obudową ze stalową ramą i przymocowanym krzyżem wykonanym z żelaza w kształcie litery T.
Na pożegnanie, przed moim wysiedleniem, posadziłem po bokach krzyża dwa młode jesiony, a obok – młode dęby i leszczyny. Na terenie dawnej pozycji dział przeciwlotniczych wciąż znajdowały się ślady okopów i rowów.
Z tej prostej relacji wynika, że mimo szykan i prześladowań, mieszkańcy Górnego Śląska szanowali niemieckich żołnierzy, okazując im pamięć i szacunek.
Tekst źródłowy
Więcej informacji
Tekst źródłowy nie należy do najłatwiejszych do czytania ze względu na fakt, iż jest to tekst zeskanowany z oryginalnego dokumentu. Nie jest to tekst "przepisany", lecz "przeczytany" przez system OCR. Co za tym idzie, mogą występować błędy w tekście i "dziwne" znaki.
Das Grab des unbekannten Soldaten in Gleiwitz Von Stadtoberinspektor a. D. Th. Labus, Mainz, Colmarstraße 14 Als ich im Frühjahr 1945 das Gelände im Süden von Gleiwitz besuchte, fiel mir ein einfaches Soldatengrab auf, das am Grenzweg vom früheren Zollhaus an der Rybniker Chaussee nach Haselgrund (Dt.-Zernitz) liegt und mit einem deutschen Stahlhelm und mit einigen Feldblumen geschmückt war. Dieses Grab erinnerte mich an die letzte Verteidigung der Schülerflak, der auch mein Sohn Rudolf angehörte. Als die Soldaten des Flughafengeländes am 22. Januar 1945 ihre Stellungen am Flugplatz befehlsgemäß in Richtung Neubersdorf (Nieborowitz) - Rauden - Ratibor verließen, verteidigten die Flakhelfer, nachdem ihnen die Schülerflakabzeichen abge- nommen worden waren, als junge Soldaten heldenmütig ihre Vaterstadt Gleiwitz an der südlichen Stadtkreisgrenze, in der Nähe des Flughafens, gegen den Ansturm der Russen unter schweren Verlusten. . Alsbald zimmerte ich zu Haus ein einfaches Knüppelkreuz aus Esche mit einer verlängerten senkrechten Kreuzbalken, befestigte es mit Hilfe meiner Frau auf derr Grabe und setzte das Erinnerungszeichen an die deutsche Wehrmacht, den deutschen Stahlhelm, auf das Kreuz. . Hierbei sei auch bemerkt, daß, nachdem die Gefallenen und die erschossenen Zi- vilpersonen von den Gleiwitzer Straßen durch die Fürsorge der zurückgebliebenen Verwaltungsbeschäftigten, die unter der Leitung des Stadtbaurats Schabik standen, der selber kurze Zeit darauf von den Russen verschleppt und in Rußland umgekom- men ist, hauptsächlich in einem Massengrab auf dem alten Friedhof an der Coseler Straße beerdigt wurden, noch einige Zeit das Grab eines unbekannten deutschen Soldaten seitlich an der Rybniker Straße, am Grundstück des Druckereibesitzers Neu- mann, zurückblieb. Das deutsche Soldatengrab an der Rybniker Straße, das auch ständig mit einigen hingelegten Blumen geschmückt war, wurde bald durch die Po- len in aller Stille kassiert und wohl .auf einen Friedhof überführt. Das einsame deutsche Soldatengrab an der südlichen Stadtkreisgrenze von Gleiwitz blieb erhalten. Immer, wenn mich meine Schritte nach dem Süden: von Gleiwitz führten, ver- fehlte ich nie, das „Grab des unbekannten Soldaten“ zu besuchen. Immer konnte ich feststellen, daß dieses Grab sich der Liebe und Verehrung der Gleiwitzer und der Dorfbewohner aus Haselgrund und Eichenkamp (Smolnitz), die dort auf dem Wege nach Gleiwitz vorbeikamen, erfreute. Das Grab war immer instandgesetzt und mit einfachen Blumen geschmückt. Von hier, auf der Höhe von Gleiwitz, hatte man einen schönen Rundblick. Nach links (südöstlich) gewendet, erblickte man den Turm von Schönwald, dessen Bewoh- ner meistens am 23. Januar 1945, spät abends, kurz vor dem Einbruch der Russen, füchteten. Als Ende März 1945 die Polen dort eindrangen, bemächtigten sie sich der Wirtschaften und Wohnungen dergestalt, daß sie den Eigentümern das Verfügungs- recht über ihr Eigentum entzogen. Sie mußten für die neuen Eindringlinge ge% einfache Kost arbeiten; waren aber Gefangene in ihrem Besitztum und konnten Ne nicht einmal über ihr totes und lebendes Inventar verfügen. Wenn sich mal jemand auflehnte, wurde er geschlagen. Die Polen sammelten in den Wohnungen der Eigen- tümer Beweise für ihr Deutschtum und evakuierten sie schließlich im anbrechenden Winter mitsamt ihrem Pfarrer Wolff. . Wendete man den Blick nach rechts, südlich und westlich, sah man das in rei- chem Grün zwischen Hügeln eingebettete Dorf Haselgrund mit seinem Schrotholz- bergkirchlein und weiter dahinter die traute oberschlesische Landschaft mit ihren unendlichen Wäldern und Feldern von Bilchengrund (Pilchowitz) und Rauden und am Horizont die Ratiborer Forsten, also die Eichendorfflandschaft. Ein paar Schritte nach Norden und Nordost erblickte man, im Klodnitz-Tal lieb- lich eingebettet, das Panorama von Gleiwitz mit seinen giftgrün leuchtenden Türmen und Türmchen, darunter den wuchtigen Turm der Allerheiligen-Kirche und den elfenschlanken neugotischen Turm der Peter-Paul-Kirche. Im Hintergrund erhoben 2