Gleiwitzer - Beuthener - Tarnowitzer Heimatblatt

Rok: 1972 Strona: 372 Słowa kluczowe: Pilchowitz, Bilchengrund Oryginał Dodano: 12.07.2025

Tłumaczenie

Więcej informacji

Tłumaczenie na język polski zostało wykonane automatycznie za pomocą sztucznej inteligencji. W związku z tym, mogą występować błędy w tłumaczeniu. Tłumaczenie dotyczy tylko i wyłącznie części tekstu, która zawiera słowa kluczowe.

Podsumowanie treści

Artykuł o Józefie Malkuschu, który jest autorem kilku artykułów na temat Pilchowic, które znajdują się w tym portalu.

Tłumaczenie szczegółowe

24 września 1972 świętował mój ojciec swoje 80. urodziny. To święto skłoniło mnie, aby krótko uczcić trudną i pracowitą drogę życiową jubilata:

Jako pierwsze z 9 żyjących dzieci przyszedł na świat 24 września 1892 w Gogolinie na świat. Najwcześniejsze lata młodości spędził na rodzinnym gospodarstwie, które leży na skraju bogatej w pastwiska i łąki doliny Odry w pobliżu Gogolina do dziś. W miejscu urodzenia uczęszczał do szkoły ludowej. Jego nauczycielem był rektor Kunisch, dobry botanik i znawca skamieniałości. Rektor rozbudził w swoim uczniu Józefie zainteresowanie przyrodą.

W Oberglogau ukończył seminarium nauczycielskie. W 1914 roku został, jak wielu innych, powołany do wojska. Mój ojciec walczył na Zachodzie i na Wschodzie. W 1918 roku, powróciwszy ze służby wojskowej, uczył najpierw kilka tygodni w szkole ludowej w Pilchowicach. Potem został przeniesiony do dwuoddziałowej szkoły ludowej w Bergwalde, gdzie sam musiał przez kilka miesięcy nauczać i wychowywać 135 uczniów. W tym miejscu pracy zaskoczył mojego ojca „przewrót polski” w 1921 roku, który przyniósł mu trudne tygodnie próby. Polacy internowali go w więzieniach w Rudzie i w obozie internacyjnym Neu-Beuthen (Biassowitz), krótko po jego ślubie z Elisabeth Kirchner z Gnadenfeld. Po przewrocie polskim rząd w Opolu przeniósł młodego nauczyciela z powrotem do Pilchowic (później Bilchengrund), gdzie młoda para znalazła piękne, duże mieszkanie z ogrodem w nowym budynku szkolnym przy Gleiwitzerstraße. W Pilchowicach dzisiejszy jubilat pracował nie tylko jako nauczyciel i wychowawca w szkole ludowej i dokształcającej, lecz również w gminie jako sekretarz gminny, ławnik, sędzia rozjemczy, kasjer kasy oszczędnościowo-pożyczkowej, jako drugi przewodniczący w zarządzie kościelnym itd. Czasami chodził z agronomem Gloriusem (dziś w Akwizgranie) do Toszku i z rolnikami po polach, aby pouczać właścicieli ziemskich na miejscu o nawożeniu, uprawie, zabudowie itp. ich pól i łąk.

Poza tym nasz ojciec znajdował jeszcze czas, aby poświęcać się swojej licznej rodzinie (5 dzieci), pisać artykuły do lokalnych gazet, wygłaszać fachowe wykłady w stowarzyszeniu nauczycieli w Schönwald, wspierać radą i pomocą inspektora szkolnego Babiocha w dokształcaniu młodych nauczycieli oraz przygotowywać się z przedmiotów botanika, zoologia, geografia, a później także fizyka i chemia do egzaminu nauczycielskiego średnich szkół ludowych przed prowincjonalnymi kolegiami szkolnymi we Wrocławiu lub w Opolu.

W 1940 roku jubilat został powołany do szkoły średniej w Katowicach. Tam kierował szkołą średnią dla chłopców aż do wkroczenia Rosjan do Katowic w styczniu 1945. Obok swojej pracy jako dyrektor szkoły pomagał innym szkołom radą i czynem przy urządzaniu, zakładaniu i dydaktycznym zagospodarowaniu ogrodów szkolnych.

Po wojnie, w której nasz jubilat jako żołnierz brał jeszcze udział w ostatnich miesiącach przed upadkiem, rzucił go los do Herrnhut (Saksonia), gdzie znowu odnalazł swoją żonę i 3 dzieci jako uchodźcy, 2 synowie pozostawali jeszcze w rosyjskiej bądź angielskiej niewoli.

W 1949 nasz ojciec przybył na Zachód, 1 maja 1950 został powołany do służby szkolnej w szkole realnej dla chłopców w Mönchengladbach, gdzie uczył przedmiotów przyrodniczych i geografii. Po przejściu na emeryturę w kwietniu 1958 pracował jeszcze dalsze 12 lat w szkole realnej ze średnio 8 godzinami tygodniowo, ponieważ brakowało nauczycieli.

Na emeryturze jubilat miał czas, aby napisać swoją książkę o „Życiu w rezerwacie przyrody Volksgarten-Bungtwald na obszarze Mönchengladbach”. Książka ta ukazała się w 1970 roku w Verein Linker Niederrhein, Krefeld, Karlsplatz 14.

Nasz jubilat jest zadziwiająco krzepki i otwarty na wszelkie wydarzenia czasu. Często jeździ jeszcze na rowerze po okolicach Mönchengladbach. Od czasu do czasu prowadzi „botaniczne i ornitologiczne wycieczki” z przyjaciółmi natury i ojczyzny z Mönchengladbach i Rheydt, tak jak wcześniej z zainteresowanymi na swojej górnośląskiej ojczyźnie, która jest tak bogata w biologiczne skarby.

Oby naszemu jubilatowi, który mieszka w 405 Mönchengladbach, Johannesstr. 44, dane było jeszcze długie, zdrowe i zadowolone życie u boku naszej matki i w kręgu naszej wielkiej rodziny.

Dr. Kurt Malkusche

Tekst źródłowy

Więcej informacji

Tekst źródłowy nie należy do najłatwiejszych do czytania ze względu na fakt, iż jest to tekst zeskanowany z oryginalnego dokumentu. Nie jest to tekst "przepisany", lecz "przeczytany" przez system OCR. Co za tym idzie, mogą występować błędy w tekście i "dziwne" znaki.

            lie verdienen, bis er schließlich 1949 wieder 
eine Anstellung im Schuldienst, und zwar 
in Gütersloh i. W. erhielt. Seine gute 
körperliche Konstitution erlaubte es ihm, 
noch 10 Jahre nach seiner offiziellen Pen- 
sionierung im Schuldienst tätig zu sein. 
Auf diese Weise war er 50 Jahre im akti- 
ven Schuldienst — ein seltenes Jubiläum. 
Im Jahre 1970 konnte er mit seiner Ehe- 
frau Liesel, geb. Galonska, das Fest der 
goldenen Hochzeit feiern. 
Noch heute geht er regelmäßig wöchent- 
lich in Bielefeld zum Schwimmen oder 
macht ausgedehnte Spaziergänge in die 
Umgebung von Bielefeld und Gütersloh. 
Wenn seine als Pensionär mit den viel- 
fältigsten Interessen beschränkte Zeit es 
ihm ermöglicht, geht er auch noch gern 
auf Reisen, um seine nicht in ‚Bielefeld 
lebenden Kinder und Enkelkinder zu be- 
suchen. . 
Alle seine Landsleute, Bekannten und 
Verwandten, besonders aber seine früheren 
Schüler, wünschen ihm weiterhin so gute 
Gesundheit, Aktivität und Gottes reich- 
sten Segen, H-G. M. 
Josef Malkusch 80 Jahre 
Am 24. September 1972 feierte mein Vater 
seinen 80. Geburtstag. Dieses Fest veranlaßt 
mich, den mühevollen und arbeitsreichen 
Lebensweg des Jubilars kurz zu würdigen: 
Als erstes von 9 lebenden Kindern kam er 
am 24. September 1892 in Gogolin O/S zur 
Welt. Seine früheste Jugend verlebte er 
In Oberglogau absolvierte er das Lehrer- 
seminar. 1914 wurde er wie viele andere 
zum Heer einberufen. Mein Vater kämpfte 
im Westen und im Osten. 1918 vom Heeres- 
dienst heimgekehrt, unterrichtete er zu- 
nächst einige Wochen an der Volksschule 
in Pilchowitz. Dann wurde er an die zwei- 
klassige Volksschule in Bergwalde versetzt, 
wo er allein 135 Schüler mehrere Monate 
unterweisen und erziehen mußte. In die- 
sem Wirkungsort überraschte meinen Va- 
ter der Polenputsch 1921, der ihm schwer- 
geprüfte Wochen brachte. Die Polen in- 
ternierten ihn in Gefängnissen Rauden und 
Sohrau und im Internierungslager Neu-Be- 
run (Biassowitz), kurz nach seiner Heirat 
mit Elisabeth Kirchner aus Gnadenfeld. 
Nach dem Polenputsch versetzte die Regie- 
rung in Oppeln den jungen Lehrer wieder 
nach Pilchowitz (später Bilchengrund), wo 
das junge Ehepaar eine schöne große Woh- 
nung mit Garten im neuen Schulgebäude 
an der Gleiwitzerstraße vorfand. In Pil- 
chowitz arbeitete der heutige Jubilar nicht 
nur als Lehrer und Erzieher an der Volks- 
und Fortbildungsschule, sondern auch in 
der Gemeinde als Gemeindeschreiber, 
Schöffe, Schiedsmann, Rechner der Spar- 
und Darlehenskasse, als zweiter Vorsitzen- 
der im Kirchenvorstand u.a. Manchmal 
ging mein Vater mit dem Landwirtschafts- 
rat Glorius (heute in Aachen) aus Tost O/S 
mit den Bauern durch die Fluren, um die 
auf dem elterlichen Bauernhof, der am 
Rande einer weiden- und wiesenreichen 
Oderniederung bei Gogolin noch heute 
liegt. Im Geburtsort besuchte er die Volks- 
schule. Sein Lehrer war Rektor Kunisch, 
ein guter Botaniker und Petrefaktenken- 
ner. Der Rektor weckte in seinem Schüler 
Josef das Interesse für die Natur. 
Viele 
Landsleute 
sind noch nicht Bezieher, ja sie kennen unser 
„Heimatblatt“ noch gar nicht. Bitte, teilen Sie 
Adressen solcher Heimatfreunde mit! Werben Sie 
überall. und immer neue Bezieher! Wir verschicken 
gerne Probehefte. 
/ 
A 
'%